Leon
Właśnie jedziemy do szpitala. Boję się o nią po tym omdleniu. To może być coś poważnego, a jeśli jej stanie się coś jeszcze to ja tego nie przeżyję! Kocham ją najbardziej na świecie i jeśli ona broń boże umrze to ja razem z nią. Do tej pory nie mogę sobie wybaczyć że ją wtedy zostawiłem, nie dałem wyjaśnić. To moja wina! Ona cierpiała prze ze mnie! A ja głupi zamiast do niej wrócić bawiłem się jak dzieciak na motocrossie, który i tak znudził mi się po roku. Jesteś idiotą Verdas! Nie zasługujesz na nią! Dobrze że teraz nie prowadzę samochodu bo i tak nie dałbym rady. Ona musi wyzdrowieć! Po prostu musi! Wygląda tak niewinnie gdy śpi...
Violetta
Ałł... Moja głowa. Co się dzieję? Gdzie ja jestem? Powoli otwieram oczy lecz po chwili je zamykam bo razi mnie światło. Pomieszczenie jest całe białe. Ktoś przy mnie siedzi.
-Leon? Gdzie ja jestem?-zapytałam słabym ochrypniętym głosem.
-W szpitalu. Zabraliśmy cię na obserwacje po twoim omdleniu. Lekarz powiedział że po tym co przeszłaś omdlenia będą normalne. Jesteś bardzo osłabiona i zostaniesz tydzień na obserwacji.
-Aha. Dobrze wiedzieć.-zaśmiałam się.
-Vilu...
-Tak?-spojrzałam na niego.
-No bo ja... Ten... No... Dobra nie będę owijał w bawełnę.-zaczął się jąkać.
-No to gadaj bo zaczynam się bać.-złapał mnie za rękę.
-Vilu ja cię dalej kocham. I do tej pory żałuję że cię wtedy zostawiłem. Nie znałem prawdy i nie dałem ci nawet wytłumaczyć a ty...-przerwałam mu pocałunkiem. Leon był zaskoczony ale go oddał. Był delikatny ale namiętny. Ten pocałunek oddawał wszystkie nasze uczucia, to czego pragnęliśmy przez tyle lat.
-Nawet nie wiesz ile czekałam aż mi to powiesz.-spojrzałam mu w oczy ze szczerym uśmiechem.
-A ty nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało.-szepnął i oparł swoje czoło o moje.-Ale muszę zapytać jeszcze o jedno.
-Tak?
-Violetto Castillo czy zostaniesz ponownie moją dziewczyną?-zapytał z bananem na twarzy.
-Tak.-znów złączyliśmy usta w pocałunku.
2 lata później
-Leoś gdzie ty mnie prowadzisz?-zapytałam ze śmiechem.
-Zobaczysz.
-Ale po co mi ta cholerna opaska?-byłam już trochę niecierpliwa.
-Żebyś nie podglądała kochanie.-powiedział i pocałował mnie w policzek a ja poczułam miły dreszczyk.
-Leon?
-Co?
-Nogi mnie bolą.-marudziłam dalej.
-To akurat nie jest problem.
Poczułam że tracę grunt pod nogami.
-Jesteś walnięty.zachichotałam.
-Za to mnie kochasz. I jeszcze za to że jestem zabawny, romantyczny, zabójczo przystojny, słodki, pomysłowy, ambitny no i strasznie seksowny.
-I jeszcze skromny.
-Tak to też.
Znowu się zaśmiałam.
Po chwili Leon mnie postawił. Przytulił mnie od tyłu i zdjął opaskę. Zatkało mnie.
-To dla mnie?-zapytałam zachwycona.
-Tak.
-Jesteś wspaniały.
-Oj nie przesadzaj to tylko piknik.
-Ale tu jest pięknie.
-Może zamiast podziwiać to usiądziemy?
-Dobrze.-złapał mnie za rękę i usiedliśmy razem na kocu.
Zaczęliśmy jeść owoce, kanapki i inne smakołyki. Było cudownie, Nagle on wyciągnął gitarę i zaczął grać oraz śpiewać. Czułam się jak w niebie.
Si hay amor y nada más
No es necesario
Nada, nada más
Si hay amor olvídate
del calendario
Nada, nada más
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré
Y té seguiré
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre
Si hay amor y nada más
No es necesario
Nada, nada más
Si hay amor no existe él abecedario
Nada, nada más
Donde voy ahí vas
Me acompañaras
Donde vayas, iré
Y té seguiré
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Solo él destino qué a nosotros nos unió
Para siempre
Cuando escribo esta canción
Voy a robar tú corazón
No se pueden separar
Mis acordes de tú melodía
Y ese día será
El mejor de tú vida
De tú vida
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Hay amor en él aire acércate a mí
Apuesta por lo qué siento
Hay amor en él aire tú confía en mí
Ya ves qué no existe él tiempo
Hay amor en él aire...
Gdy skończył grać zaczęłam bić mu brawo. Nagle wyciągnął coś z tylnej kieszeni. Uklęknął prze de mną. Wpatrywałam się w niego zdezorientowana.
-Violu. Mija drugi rok od kiedy do siebie wróciliśmy a ja wreszcie czuje że żyję. Bo ty jesteś moim życiem, całym moim światem. Więc Violetto Castillo, czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi i wyjdziesz za mnie?-czułam jak pojedyncza łza wzruszenia spływa po moim policzku.
-Tak!-pisnęłam. Leon wsunął pierścionek na mój palec po czym mnie pocałował...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey! Pamiętacie mnie w ogóle? ;D W końcu dodaję rozdział. Krótki ale cały z perspektywy Leonetty! Macie w końcu swoją happy Leonettę ;* Mam do was takie mini pytanko.
"Chcecie dalej tą historię czy wolicie nową?" Jeśli chcecie nową na którą mam wenę to przewiduję jeszcze 2-3 rozdziały tej + epilog ;) Jeśli nadal chcecie abym ją kontynuowała to może wpadnę na jakiś fajny pomysł :) Niedługo możecie też spodziewać się OS'a :D Dobra ja kończę bo mam jeszcze kilka rzeczy do zrobienia :)
15 komentarzy=rozdział 30 <3
Blair <33