31 sierpnia 2014

Rozdział 22 "Dzidzia chce amu "

 35 komentarzy = Rozdział 23

Przewróciłam się na drugi bok aby słońce nie świeciło mnie po oczach i zakryłam głowę poduszką. W końcu od kilku dni poczułam potrzebę snu dlatego około 3 nad ranem położyłam głowę na miękkiej poduszce i zasnęłam. Jednak mój sen nie trwał strasznie długo gdyż promienie słoneczny zaczęły się dobijać do pokoju. Spojrzałam na szafkę po prawej stronie na której stał biały budzik. Wskazywał on godzinę 12 . Poderwałam się od razu po oznajmieniu sobie godziny która jest. Za 30 minut jestem umówiona z Larrym na obiad. Czym prędzej dorwałam się do szafy i wyciągnęłam mój nowy strój : czarne leginsy z dziurami ,o 2 rozmiary większe glany ,czary T-shirt z jakimiś dziwnymi napisami których nawet nie mam ochoty rozszyfrować, bransoletka z czaszką ,długaśne kolczyki ,okulary przeciwsłoneczne ,jakiś pierścionek i telefon.
Włosy pozostawiłam tak jak były jednak przeczesałam je szczotką. Usta pociągnęłam czarną szminką i tak gotowa zbiegłam po schodach. .Wzięłam jeszcze po drodze gumę do żucia oraz klucze aby zamknąć dom i tak ruszyłam do restauracji w której umówiłam się z Larrym.

Za nim doszłam zjadłam tyle gum że aż wstyd powiedzieć. Doszłam do miejsca. Drzwi otworzył mi jakiś gościu który wyglądał jakby wyszedł z opery. Co to ja sobie sama drzwi nie umiem otworzyć ? Jest normalna. Mam dwie rączki i nóżki ? Nie wiem po co on tutaj. Podeszłam do rejestracji .
-Stolik na nazwisko Torres -facet wpisała nazwisko w komputer i po chwili prowadził mnie do niego. Larrego jeszcze nie było. Posmutniałam ale nie dałam tego po sobie poznać . Usiadłam a kelner podał mi menu . Przejrzałam je szybko i powiedziałam że nie chce nic do póki nie przyjdzie mój chłopak. Dosyć długo na niego czekałam co chwilę spoglądając na zegarek. W końcu po godzinie wkurzyłam się i poszłam do jego biura. Przez ten tydzień bardzo dużo się zmieniło. Larry dostał pracę w jakimś ogromnym budynku jako sprzedawca motorów, samochodów i innych środków transportu. Od tego czasu Larry często się spóźnia. Owszem mieszkamy razem i uważam że to on jest miłością mojego życia a co do Leona bardzo się pomyliłam. Myślami powróciłam do tamtego dnia.... :

-Leon czy ty mi wybaczysz ? -jego oczy zaszły łzami.
-Przykro mi ale nie -wstał - Zniszczyłaś to a ja ? Jak dupek starałem się. Zorganizowałem ci urodziny kupowałem ci prezenty a jakbyś była tak bardzo bystra to byś się domyśliła że z tych liter na opakowaniach ma wyjść "Kocham cię". Jutro masz cały dzień aby zabrać swoje rumory z domu Fede i zacznij żyć jak prawdziwy dorosły człowiek. Uważam że ta rozmowa dalej nie ma sensu.
Z oczka mimo woli poleciała mi pojedyncza łza . Nie wytarłam jej ponieważ ona tak szybko spłynęła po moim policzku. Ja go na prawdę kochałam ...przynajmniej tak mi się wydawało a teraz wiem że moje serce należy do Larrego a moje do niego.
Za nim się spostrzegłam dotarłam do jego biura. Delikatnie zapukałam i po chwili usłyszałam po drugiej stronie drzwi "Proszę" .Pociągnęłam za klamkę i ujrzałam zapracowanego Larrego. Westchnęłam. Zamknęłam drzwi na klucz i postanowiłam zaszaleć. Na szczęście miał zasłonięte rolety. Zdjęłam koszulkę i pozostałam w samym biustonoszu. Rozpoczęłam swój erotyczny taniec jednak on cały czas miał nos w papierach. Wkurzyłam się. Założyłam z powrotem koszulkę i usiadłam na kanapie. Czekałam długo aż łaskawie obudzi się z transu papierowego. Nie wytrzymałam i krzyknęłam na niego. Ten podskoczył na krześle a później spojrzał na mnie jakbym była duchem . Wybuchnęłam śmiechem.
-Viol?
-Tak Viol. Szkoda że nie widzisz swojej miny.-złapałam się za ciężarny brzuch. Tak. Nie usunęłam ciąży przecież każdy ma prawo żyć i nawet ta mała istotka która tworzy się w moim brzuchu. Larry bez żadnego ale powiedział że zaadoptuje dziecko Leona i moje. Kiedy ja tak się śmiałam chłopak podszedł do mnie i namiętnie pocałował abym na pewno się uspokoiła.
-Już ci lepiej kotku ? -pokiwałam twierdząco głową i usiadłam mu na kolanach - Co to za styl ?
-Zachciało mi się iść tak jakoś inaczej na miasto.
-Skarbie -pogłaskał mnie po policzku -Zaczynam się bać tych zmian twojego stylu .-zarzuciłam ręce na jego szyje a swoje usta przybliżyłam do jego ucha
-Bój się bo dopadnę cię gdy kanapkę swą zjem
-Głodna ?
- I to jak. Byliśmy umówieni w restauracji i myślałam że tam się porządnie najem
-Przepraszam na śmierć zapomniałem. -spojrzał na wielki zegar -Zapraszam panią na kolację.
-Och dziękuję .To bardzo miłe z pana strony -pocałowałam jego policzek a później trzymając się za ręce znów ruszaliśmy do tej knajpki.

***
Wróciłem do domu kilka dni temu. Z pomocą Fran udało mi się nie załamać psychicznie. Pomogła mi ogarnąć moje życie do tego stopnia że zamieszkaliśmy razem gdyż powiedziała że boi się że zrobię sobie coś a ona potrzebuje mnie więc na to nie pozwoli. Zdziwiłem się bo nie zrobiła nawet takiego kroku gdy straciłem matkę. A teraz przynajmniej będzie mi raźniej.
Aktualnie siedzę w samych bokserkach na kanapie a na stoliku znajduje się laptop. Telewizor przygrywa jakąś komedię którą ogląda moja przyjaciółka.
-Co chcesz na kolację ?
-Zaskocz mnie - odkrzyknąłem i znów zająłem się komputerem. Po około 10 minutach poczułem zapach lazanii. Moje ciało od razu powędrowało do kuchni .Usiadłem przy stole i wziąłem do ręki nóż oraz widelec. Dziewczyna kładła akurat danie na stół. Zanim ona to zrobiła nalałem sobie soku i czekałem.
-Ale jesteś głodny
-Dzidzia chce amu ! -wybuchnęliśmy śmiechem a po chwili usłyszałem krzyk
-AŁA oparzyłam się -szatynka posmutniała i szybko odstawiła półmisek na stół a następnie podłożyła palec pod kran a na niego puściła lodowatą wodę. -Ooooo jak dobrze -zaśmiałem się i nałożyłem porcję na talerz który po chwili był pusty. Odstawiłem go do zmywarki po czym znów wróciłem na wygodną kanapę a do mnie po chwili dołączyła Fran. Położyła się i swoje nogi ułożyła na moich udach.
-Nie za wygodnie ?
-Idealnie. Jeszcze jakbyś mi odpowiedział co robisz to bym się cieszyła -powiedziała wpatrzona w obraz telewizora .
-Szukam pracy
-A co ta w której jesteś ci nie odpowiada ? -usiadła i zajrzała mi do laptopa - Motocross. Idealny dla ciebie- powiedziała a ja zacząłem się zastanawiać czy zrobić coś nowego w życiu zawodowym.  Po zastanowieniu  się złożyłem wymówienie w biurze a zatrudnienie do pracy  Motocrossie.

C.D.N.

Ochhhh .Wiem jestem bardzo bardzo bardzo zła :) ale będę jeszcze zła po tym co zobaczycie w kolejnych rozdziałach.
Za nim będziecie hejtować ten rozdział i mnie to najpierw spójrzcie na nagłówek i powiedzcie sobie że to blog o Leoneccie więc ona musi być ale coś musi się dziać więc teraz jest nie ma :)

Dziękuję za komentarze i  przypominam o szantażu. Mam nadzieję że jedna osoba nie będzie spamować i da nie wiadomo ile komentarzy. Blog obserwuje 67 osób więc spokojnie te komentarze powinny się pojawić.
Wracamy do dawnego stylu życia.Niestety to znaczy że rozdziały tylko w weekendy :((
Ostatnia wiadomość dla fanów piłki nożnej założyłam nowego bloga który niestety nie ma jeszcze szablonu ale może do końca roku on sie pojawi .Zapraszam więc tutaj (klik)

26 sierpnia 2014

Rozdział 21 "Chciałbyś mieć ze mną dzieci ?"


Po kilku minutach tego co robiłam z Larrym. Opamiętałam się i walnęłam go porządnie z liścia. Z łzami w oczach poleciałam prosto do ramion Fran. Dziewczyna nic nie mówiła tylko delikatnie szeptała do ucha "Spokojnie. Wszystko będzie dobrze" oraz głaskała mnie dłonią po włosach.
-Jak się uspokoisz to na spokojnie porozmawiamy. -przytaknęłam i znów zaczęłam moczyć jej sukienkę.- Leon chyba nic nie widział.
-A ty widziałaś ?
-Niestety
-On mi nie wybaczy a ja go kocham.
-Wiem on ciebie także.
-Nie wiem co mi się stało ja do Larrego nic nie czuje.
-Ale pocałunek odwzajemniłaś
-Przez chwilę poczułam jakbym miała całować Leon.Zjemy coś bo jestem strasznie głodna ? -przestałam ryczeć jak małe dziecko i zaśmiałam się
-Violetta czy ty aby na pewno dobrze się czujesz ? -spytała mnie zdziwiona Fran
-Jak najlepiej -złapałam ją za dłoń i pociągnęłam do stołu gdzie było jedzenie. Wzięłam sobie piękny szklany talerzyk gdzie na środku były namalowane kolorowe kwiaty. Uśmiechnęłam się po czym zaczęłam sobie nakładać jedzenie m.in. 2 hot-dogi oraz 3 duże łyski sałatki. Do picia oczywiście sok pomarańczowy i to chyba wszystko. Zaczęłam się zastanawiać czy wsiąść jeszcze kawałek pizzy .A co tam przecież tylko raz ma się tą jedyną 18-nastkę. Fran natomiast wzięła sobie tylko napój. Usiadłyśmy na wygodnych siedliskach a ja nie czekając na oklaski zaczęłam wręcz żreć jak świnia.
-Violetta opanuj się .Nikt ci tego nie zabierze .
-Głodna jestem nooo
-Właśnie widzę .A ty zawsze nie trzymałaś linii ? -dopiero teraz spojrzałam na talerz a później na Fran. Wzięłam serwetkę i wyplułam na nią wszystko co miałam w ustach.
-Odniosę to -wstałam a później usłyszałam tylko tłuczone się szkło a przed oczami ciemność.

-VIOLETTA ! VIOLETTA ! OBUDŹ SIĘ -poczułam delikatne klepanie po policzku .Powoli zaczęłam otwierać oczy i pierwsze co ujrzałam to zmartwioną twarz Fran. -Nareszcie -przytuliła się do mnie mocno.
-Co się stało ? I dlaczego tak bardzo boli mnie dłoń ? -spojrzałam w jej kierunku a później znów na dziewczynę .
-Zemdlałaś a dłoń boli cię przez to że skaleczyłaś się rozbitym talerzem .-przestraszona spróbowałam poruszyć palcami .-Spokojnie będziesz żyć. To tylko drobna ranka . -gwałtownie usiadłam.
-Leon -spojrzałam w jej oczy
-Spokojnie -uśmiechnęła się - Pojechał gdzieś .
-Nic nie widział ?
-Wydaje mi się że chyba oprócz nas to nikt tego nie widział i oczywiście sprzątaczki
-A tak ogólnie czemu zemdlałam ?
-Też się zastanawiałam i zbierając wszystkie fakty uważam że powinnaś zrobić test ciążowy.
-Głupiutka ja nie mogę być ......-przerwałam -Masz ?
-Mam -pogrzebała w swojej kopercie i wyjęła mi to co było potrzebne .Złapałam materiał sukienki oraz zdjęłam moje pantofelki. Biegiem ruszyłam do łazienki. Poszłam do kabiny i tam zrobiłam wszystko co było napisane na opakowaniu . Teraz czekam nad zlewem i czuje jak łzy spływają mi po policzku. Przecież test może się okazać negatywny a ja już płacze. Mam tylko dziwne przeczucie że jednak wyjdzie pozytywny a ja co ? Zdradziłam ojca mojego dziecka .STOP czegoś co nawet pewnie jeszcze nie istnieje. Ręce drżały mi strasznie a policzki stawały się brudne od makijażu. Usłyszałam pukanie w drzwi.Skierowałam głowę w ich stronę i wypowiedziałam ciche "Proszę ". Do pomieszczenia weszła Fran a wyraz jej twarzy wskazywał na to że także jest ciekawa wyników tego strasznego testu.
-Nie wiem.Sprawdź.Ja chyba nie jestem na to gotowa na wynik. -wyrwała mi test z ręki. Minęło chyba z 2minuty za nim mi oznajmiła to co był w tej chwili najważniejsze
-Przykro mi -powiedziała a ja zsunęłam się po ścianie. Przecież to nie może być prawda. Zabezpieczałam się z Leonem a jak nam gumka pękła. Na to wygląda. Nie mogę przecież usunąć tej fasolki która znajduje się wewnątrz mnie.Ono też zasługuje na życie.
-Masz może chusteczkę-wyciągnęła ją i podała mi a ja wytarłam łzy .-Muszę poprawić makijaż
-Co to dla mnie -i znów pogrzebała w torebce i wyciągnęła podręczną kosmetyczkę gdzie było wszystko. Odwróciłam się w jej stronę a ona zajęła się moją twarzą.

-Dziękuję -przytuliłam ją po kilku minutach.
-Leon już pewnie wrócił i się o ciebie martwić
-Wyjaśnię mu to wszystko tylko najpierw potrzebuje rozmowy -w duchu modliłam się aby Larry mu nic nie wygadał .
-Dasz radę. -pocałowała mnie w policzek
-Muszę ratować swój związek -pokiwała twierdząco głową i wyszła zostawiając mnie samą z testem ciążowym który wcisnęła mi do dłoni kiedy ją przyjaźnie obiełam .Po chwili ja także wyszłam z miejsca gdzie było czuć tylko zapach odchodów i papierosów. Następie zaczęłam szukać Leon i po sekundzie znalazłam. Rozmawiał z Viktorem. Zauważył mnie i pomachał a ja tylko odpowiedziałam sztucznym uśmiechem. Wolnym krokiem podeszłam do nich i poprosiłam mojego jeszcze chłopaka o rozmowę w cztery oczy. Zgodził się bez żadnych przemyśleń.
-Może wyjdźmy na dwór tam będzie ciszej -powiedział a ja zatrzymałam się aby założyć obcasy a później że niby nic się nie stało złapałam go za dłoń a on odwzajemnił to. Ruszyliśmy w kierunku ławki i tam przysiedliśmy. Noc była już chłodna dlatego wzdrygnęłam się. Niestety zauważył to. Zdjął marynarkę i kazał mi ją założyć. Na początku zaprzeczyłam ale i tak później wyszło że musiałam założyć to na siebie.
-Cieplej ? -spytał jak zawsze troszcząc się o mnie. Delikatnie wtuliłam się w jego ramię a nosem wciągałam zapach jego perfum .
-Tak .-znów nastąpiła głucha cisza po między nami .
-O czym chciałaś porozmawiać ? -spytał i pocałował mnie w czoło
-Chciałbyś mieć ze mną dzieci ?
-Oczywiście ale uważam że jesteśmy za młodzi -pojedyncza łza  spłynęła po moim policzku. Otarłam ją szybko aby nic nie zauważył .-Tylko tyle ?
-Nie chce ci powiedzieć coś jeszcze .-wyrwałam się z jego objęć -Tańczyłam z Larrym
-To wiem -ukryłam twarz w dłoniach
-Po tańcu pocałowaliśmy się -powiedziałam to tak cicho jakby do samej siebie. 
-Możesz trochę głośniej ? -wstałam i wykrzyczałam to .Był z szokowany .W jego oczach widziałam ból ,rozpacz . To nie były te same oczy co kiedyś .Pełne miłości i szczęścia . Nie były to oczy Leona. Były to oczy kogoś innego a to wszystko przez mnie ...


C.D.N.
A kuku ! 21 rozdział za nami :D
Rozdział dosyć krótki :D 3:)
No ale macie.
Ciąża i zdrada o której dowiaduje się Leon .
Co w kolejnym ? Tego nie wie nikt (:
Pozdrawiam :3
Ps. Chat zostaje usunięty

Znów informacja -;-


Co do czatu i osoby która się pod mnie podrabia -;- Sorry ale tego wymaga sytuacja WYPIERDALAJ -;- .
Jak coś się nie podoba to masz problem -;- ale żeby się już pod mnie podrabiać i pisać takie głupie rzeczy -;- Szczyt wszystkiego .

To co na czerwono napisała ta niby Weronika a ja na niebiesko.




Weroniko .Właścicielko tego o to bloga (niby) jak jesteś taka/taki odważny to zapraszam pochwal się kim jesteś -;-
Nie wiem co ja wam robię że doszło do takiego czegoś ale to nie pierwszy raz że ktoś kogoś podrabia. Gdybym chciała wam robić problemy to zgłosiła bym to na policję bo to jest karalne , drogie  dzieci -;- 
Jak się blog nie podoba to wychodzę i nie czytam proste ?? Nie trzeba mnie obrażać ;) .Blog nie należy do najlepszych ale co ja poradzę ??? Nic.


Tutaj dam wam streszczanie kolejnego rozdziału który może pojawi się dzisiaj ale nie obiecuje ....:



-VIOLETTA ! VIOLETTA ! OBUDŹ SIĘ -poczułam delikatne klepanie po policzku .Powoli zaczęłam otwierać oczy i pierwsze co ujrzałam to zmartwioną twarz Fran. -Nareszcie -przytuliła się do mnie mocno.
-Co się stało ? I dlaczego tak bardzo boli mnie dłoń ? -spojrzałam w jej kierunku a później znów na dziewczynę .
-Zemdlałaś a dłoń boli cię przez to że skaleczyłaś się rozbitym talerzem .-przestraszona spróbowałam poruszyć palcami .-Spokojnie będziesz żyć. To tylko drobna ranka . -gwałtownie usiadłam.

20 sierpnia 2014

Rozdział 20 "Czas na wielkie wejście"

     Budynek o nazwie Sinta tudo sozinha jest miejscem gdzie spędzimy wspaniałe chwile z najlepszymi ludźmi. Fede polecił mi ten klub więc pomyślałem że będzie on idealny na tak dużą imprezę dla mojej kruszynki. Podczas przejażdżki bryczką tuliłem do siebie pannę Castillo.Czasami delikatnie muskałem jej policzek czy usta. Miałem nadzieje że wszystko pójdzie po mojej myśli i nie zawiodę Violetty.
     W pewnej chwili kiedy chciałem szepnąć jej na ucho miłe słówko ona stała się momentalnie blada. Zaniepokoiłem się.
-Dobrze się czujesz ? -spytałem podnosząc delikatnie jej podbródek.
-Bardzo dobrze. Tylko mi trochę gorąco -spojrzałem w jej oczy w których można było wyczytać że kłamię.

-Violu jak chcesz to możemy wrócić .Powiedz tylko jedno słowo.
-Dziękuje ale wszystko w porządku -znów we mnie wtuliła a ja zatonąłem w myślach. Dyskretnie aby ona nic nie zauważyła wysłałem sms do mojej przyjaciółki.


Do Fran : 

 Powoli dojeżdżamy. Jesteście gotowi ? 

 Od Fran :
Tak. Nie martw się. Zapalamy świeczki i impreza gotowa ^.^    

     ~Wariatka~ pomyślałem i nie odpisałem. To właśnie Francesca pomogła mi zorganizować wszystko w jedną noc. Sam nie dałbym rady bo w końcu musiałem jeszcze trochę pospać aby się nie zdradzić.Zostało nam 10 minut drogi. To już czas. Schyliłem się i spod siedzenia wyjąłem jedno pudełko na którym była literka CH.
-Proszę bardzo kolejny prezent .
-Leon a czy to nie za dużo ?
-Chce abyś była szczęśliwa .No otwórz .
-Ale ja już jestem szczęśliwa .
-Otwieraj. -położyłem opakowanie na jej kolanach a ta zajęła się otwieraniem. Po chwili zanurkowała dłonie i wyjęła z niego brylantową kolię.
Nie odzywała się przez dłuższą chwilą więc postanowiłem zapytać czy jej się podoba.A ona zawiesiła się na mojej szyi .Przez ten gest wiedziałem że jest bardzo ładne.
-Zawiesisz mi ?
-Oczywiście -wziąłem w dłonie prezent a ona uniosła swoje włosy. Delikatnie zapiąłem go na jej szyi a następnie pocałowałem miejsce za uchem. Kobieta lekko się wzdrygnęła ale następnie posłała mi swój zabójczy uśmiech.
-Czuje sie jakbyśmy jechali na nasz ślub. -zaśmiała się cichutko.
-Możliwe że kiedyś będzie podobnie.
-Wolałabym ślub normalny.
-Dlaczego ? -spytałem lekko zdziwiony
-Nie chce abyś wydawał na mnie majątki 

-Skarbie proszę cię. To nie jest odpowiedni moment na rozmowę o tym.
-Może masz rację .
-Pewnie że mam -powiedziałem do jej uszka w chwili kiedy wyskakiwaliśmy z powozu.Wziąłem ją pod rękę i tak ruszyliśmy w naszych strojach której delikatnie mieniły się w zachodzącym słońcu.- Mam dla ciebie tyle niespodzianek
-Już się boje.
-Nie ma czego.
-Twoja główka jest pełna dziwnych pomysłów.
-Obrażasz mój mózg
-Przepraszam -pocałowała moje czoło.
Później wszytko potoczyło się szybko. Nawet nie zdążyłem mrugnąć a nasi znajomi już składali życzenia solenizancie.Na sam koniec zostawiłem najlepsze czyli Viktora jako prezent.
-Violu .-zawołałem bo nie mogłem znaleźć jej w tym tłumie .Budynek niestety albo stety oświetlony był tylko za pomocą kolorowych świateł przy których było i tak bardzo ciemno. Wzrokiem szukałem jej jednak nie udało mi się znaleźć. Skierowałem się do baru i poprosił o kieliszek wódki. Nie wiedziałem czy dobrze robie ale kiedy podsunęli mi  alkohol pod nos zauważyłem ją. Od razu ruszyłem biegiem w jej kierunku a kiedy ją dopadłem rozmawiała z Fran. Miałem je właśnie sobie przestawić jednak ona najwidoczniej zrobiły to za mnie.
-Hej dziewczyny -pocałowałem Fran w policzek a Violkę w usteczka.
-Witam witam.
-Jak się bawicie?
-Wspaniale -usłyszałem z ust przyjaciółki jednak Violetta się nie odezwała tylko dalej sączyła swojego drinka.
-Fran gotowe ? -pokiwała twierdząco głową
-Ale co ? -spytała szatynka
-Oj Violu to sprawy po między mną a Fran
-Dobra i żeby nie było .Nie jestem zazdrosna.
-Niech będzie ale i tak za kilka minut dowiesz się o co mi chodzi
-OK.
-Teraz musimy cie na moment opuścić .
-Na długo ?
-5 do 10 minut.
-Jak już musicie to was puszcze -pocałowałem ją w policzek a po drodze wyszeptałem do ucha " Moja wielka zazdrośnico i tak ciebie kocham " .Zaśmiała się i wskazała głową że mam już iść. 



***
Skierowałam się na siedzenia aby trochę odpocząć i rozmasować bolącą stopę. Zdjęłam buta z lewej nogi i zrobiłam sobie masaż. Po chwili chciałam już go założyć z powrotem i  miałam zamiar udać się na parkiet jednak poczułam na swoich oczach męskie ręce. Lekko się wystraszyłam kiedy ta osoba przyłożyła mi usta do ucha.
-Hej śliczna. -zaśmiałam się bo wiedziałam już kto to. 
-Larry . -zdjął swoje wielkie męskie ręce i usiadł obok mnie po czym przyjaźnie objął.
-Tęskniłem
-Ja też.
-A po za tym wszystkiego najlepszego.
-Dziękuje.
-Tutaj drobny upominek od mnie .-wręczył mi różowe pudełeczko.- Otwórz je dopiero jak będziesz sama 
-Nie musiałeś. Dla mnie ważne jest to że tutaj jesteś .Ze mną .W ten ważny dzień.
-Przyjść tak na urodziny takiej kobiety bez prezentu to grzech. -zarumieniłam się a on delikatnie pogłaskał mnie po policzku.
-Pięknie się rumienisz -teraz to już moje policzki były buraczkowe -Ohhh jakie Leon ma szczęście że cię ma
-Nie przesadzaj
-Kruszynko idę  zatańczyć z tą blondynką -wskazał mi na Ludmi.-Ale i tak mam nadzieje że nie raz zatańczymy razem -szepnął mi na ucho
-Oczywiście. -zaśmiał się i ruszył lekko się bujając w stronę dziewczyny którą też zapoznałam dopiero dzisiaj.

***

Viktor już jest owinięty w papier i ma tylko dziurkę zrobioną aby mógł oddychać.Zaśmiałem się kiedy ujrzałem go w różowym papierze z wielką czarną kokardą na głowie.Na nim oczywiście znajdowała się litera A. Byłem tylko ciekawy czy Viola ułoży z tych liter słowa dla mnie bardzo ważne.
-To co Viktor czas na wielkie wejście -nie mogłem przestać się uśmiechać.Wziął ten "prezent" i uniosłem na środek sali. Blondyn nie był zbyt ciężki więc łatwo było mi go przenieść. Dj podał mi do ręki mikrofon a ja zawołałam moją dziewczynę która siedziała samotnie na lożach.
Podeszła do mnie powolnym krokiem a następnie złapała się mojego ramienia .Pocałowałem ją w czoło.
-Kolejny prezent .
-Zauważyłam. -cała sama popadła w śmiech
-Otwórz tylko ostrożnie.

***

Zaczęłam zdzierać papier i co ujrzałam VIKTORA. Przytuliłam się do niego najmocniej jak mogłam.
-Mała
-Duży 
-Jak ja cię dawno nie widziałam
-Ale nie zapomniałaś o mnie
-Nigdy. -wtuliłam głowę w jego klatkę piersiową .
-Bo będę zazdrosny -powiedział Leon z obrażaną miną
-Ciebie mam na co dzień a jego ?
-No niech ci będzie
-Jak jesteś zazdrosny to ją ci oddam-powiedział Vik do Leona.
-Nie pozwalam -jeszcze bardziej go przyciągnęłam do siebie.
-Foszek -pogniewał się oczywiście nie kto inny jak Verdas
-Oj no chodź -wzięłam do miśka jeszcze Leona i tak we trójkę tuliliśmy się chyba z 5 minut ale co ja poradzę że to 2 najważniejsze osoby w moim życiu chociaż mógł by się tutaj znaleźć jeszcze Larry.


Tańczę właśnie z Leonem kolejny taniec .Nawet przestałam liczyć który raz porwał mnie na parkiet. Jednak ruszanie ciałami które teraz wykonujemy jest dosyć powolna więc moje ręce ją zarzucone na jego szyje natomiast jego są na moich biodrach.
-Odbijamy -powiedział  Larry a ja uśmiechnęłam się bo tylko na to czekałam.
-Oczywiście -wiedziałam że zazdrość rozwala go od środka ale nie chciał robić żadnych akcji na moich urodzinach. Odprowadziłam Leona wzrokiem na loże a później uwiesiłam się na szyi przepięknego chłopaka a on położył dłonie na moim tyłku nawet mi to  nie przesadzało a bardzo podobało. Co chwile szeptał mi jakieś miłe słówka. Na samym końcu kiedy nasze było bardzo blisko siebie on po prostu zaciągnął mnie do jakiegoś ciemnego miejsca a tam złożył na mych ustach bardzo namiętny pocałunek. Na początku wyrywałam mu się ale później odwzajemniłam to.
No super rozpoczęłam nowe życie .

C.D.N.
Buuuu :3 Siemka !
Jak tam lecą wakacje ? Pewnie szybko jak wszystkim.
Długo wyczekiwany rozdział i jak widzicie całusek Larrego i Violu
Och  ahhh nie ma Leonetty ? A może będzie ?
Przekonacie się w rozdziale 21 :)
Pozdrawiam ;)
Ps. Sorrry za błędy które nie były sprawdzone przez brak czasu


3 sierpnia 2014

Rozdział 19 ~Masz godzinę

Cumpleaños feliz Cumpleaños feliz Te deseamos todos Cumpleaños feliz .Zbudziły mnie słowa piosenki sto lat po hiszpańsku śpiewanych przez uroczego meksykanina. Otworzyłam oczy i zamarłam .Ujrzałam tam mojego chłopaka z jedną kolorową różą i  wielgaśnym białym misiem. Przez chyba całe mieszkanie ciągnął się wielki transparent .A w pokoju było pełno róż od czerwonych do białych i innych kolorów. Kiedy skończył uśmiechnęłam się i żeby nie płakać wtuliłam się w jego pachnące ramię.
-Wszystkiego najlepszego księżniczko -powiedział i pocałował mnie w czoło oraz wręczył prezenty.-To będzie najwspanialszy dzień w twoim życiu
-Żaden nie przebije tego kiedy staliśmy się parą -musnęłam jego usta. On chciał to pogłębić jednak ja oddaliłam się .
-Teraz księżniczka pójdzie się ubrać na luzie a ja zrobię śniadanko -powiedział a jego ręce zjechały na mój tyłek który delikatnie ścisnął. Zaśmiałam się kiedy zobaczyłam jak bardzo jest napalony. Chciał się otrzeć swoim wilkiem 20 cm przyjacielem o moją przyjaciółkę jednak ja uciekłam z objęć i podeszłam po szafy aby wybrać strój .W lustrze widziałam że trochę stał się smutny ale obiecałam sobie że wieczorem przetestujemy czy nasze łóżko jest wygodne .Wybrałam odpowiednie ciuchy i ruszyłam do łazienki aby się w nie ubrać. Nie brałam prysznicu ponieważ myłam się wczoraj wieczorem. Rzeczy rzuciłam na szafkę i rozpoczęłam pooraną toaletę : umycie zębów czy rozczesanie włosów. Kiedy już to skończyłam zdjęłam moją piżamę a na ciało założyłam czarną koronkową bieliznę a następnie biały T-shirt oraz jeansowe spodnie a na nogi buty .Na lewy nadgarstek bransoletkę a na uszy kolczyki .Pomalowałam bezbarwnie paznokcie u rąk oraz błyszczykiem usta .Na samym końcu popsikałam się perfumami i gotowa udałam się do kuchni gdzie czekały na mnie urodzinowe kanapki.
-Smakuje ?
-Ależ oczywiście -dałam mu całusa przez stolik i dokończyłam moje jedzenie. Pusty talerzyk włożyłam do zlewu a następnie poszłam do sypialni i odłączyłam mój telefon od ładowarki a następnie sprawdziłam czy ktoś dzwonił lub przysłał mi sms.Niestety nic takiego nie dostałam .Odłożyłam go na szafkę .A wtedy do pokoju wparował Leon z różowych pudełkiem na której była wycyklinowana literka K.
-Wstań -powiedział swoim łagodnym głosem .Zrobiłam co kazał .
-Jesteś dzisiaj księżniczką a księżniczki mają korony -otworzył wieczko pudełka a ja ujrzałam tam srebrny diadem
-Jeju Leon to jest piękne -wziął ją do rąk i wpiął mi we włosy
-Do końca dnia masz to nosić .
-To rozkaz ? -pokiwał głową
-Teraz idziemy
-Gdzie ?
-A zobaczysz -pociągnął mnie w kierunku drzwi a mi udało się tylko zgarnąć szybko I-pona. Poszliśmy do garażu ? Zdziwiło mnie to bo nie wiedziałam że coś takiego się tutaj znajduje. Leon otworzył specjalnym kluczem drzwi a one zaczęły się unosić do góry. W środku znajdował się piękny czarny samochód bez dachu.
-Tym jedziemy ? -zapytałam zaskoczona kiedy otworzył mi drzwi
-Na pieszo jest trochę za daleko
-Jak uważasz -usiadłam po stronie pasażera na skórzanych fotelach a ten zamknął za mną drzwi i już po chwili włożył kluczyki do stacyjki i odpalił samochód .
-Odpręż się -szepnął i włączył muzykę.

Po 10 minutach dotarliśmy na tor ?
-Leon czy my na pewno jesteśmy w dobrym miejscu ?
-Raczej tak.-wziął mnie za rękę i zaczął ciągnąć za sobą w stronę pomieszczenia. Doszliśmy do recepcji .
-Dzień dobry.Rezerwacja na nazwisko Verdas -mężczyzna siedzący za ladą pokiwał głową i wstukał coś na klawiaturze .
-Takiej rezerwacji nie ma -Leon zaśmiał się .
-Chyba Pan sobie ze mnie żartuje -objął mnie mocniej w pasie .Przyciskając do swojej klatki piersiowej.
-Nie mamy tutaj nic zapisane a nawet gdyby to dzisiaj tor nie jest do użytkowania -zauważyłam że wkurzył się. Ja na jego miejscu zrobiłabym to samo.
-Niech Pan sprawdzi jeszcze raz .
-Jeśli była by ta rezerwacja to bym panu powiedział a jej nie ma .Przykro mi.-musiałam zareagować ponieważ mogło by to się skończyć bardzo źle.
-Dziękujemy -odezwałam się i pociągnęłam Leona za ramię.-Nie pakuj się w to. Chyba nie potrzebne ci są problemy.Na pewno to co dla mnie zaplanowałeś było by bardzo fajne i za to dziękuje -pocałowałam go w policzek -resztę moich urodzin możemy spędzić w mieszkaniu.Wystarczysz mi ty
-O nieeee. To jedna z atrakcji które miały być dzisiaj a teraz jedziemy do naszego mieszkania aby się przebrać a później .Ojjj sama zobaczysz -można było zauważyć że już jest spokojny.

Do mieszkania dotarliśmy szybko. Leon otworzył przed mną drzwi i ja pierwsze co zrobiłam to udałam się do kuchni aby napić się szklanki wody. Tutaj na wyspie jest bardzo gorąco. Temperatury rzadko schodzą do temperatur w której nosi się długie spodnie czy bluzy. Już miałam iść poszukać Leona i rozsiąść się na kanapie jednak on pojawił się przed mną z kolejnym pudelkiem na której była literka O. Cały czas zastanawiałam się o co chodziło z tymi literami ale nie mogłam tego rozszyfrować.
-W tym pojedziemy na dalsze atrakcje -podał mi pudełko a ja pociągnęłam za wstążkę a tam zobaczyłam coś różowego. Złapałam materiał w dłonie i wyciągnęłam z pudełka .Kiedy ujrzałam co to. Odebrało mi mowę.
-O boże
-Podoba się ?
-Jeszcze pytasz .Będę wyglądać jak księżniczka z moim księciem -odłożyłam sukienkę do pudełka i złapałam go tak jakbyśmy mieli tańczyć. -Będziemy śmigać po parkiecie -zaczęliśmy tańczyć  po całym domu a na końcu Leon obrócił mnie w okół osi
http://asset-0.soup.io/asset/2577/4691_04ba.gif
Kiedy tak ruszaliśmy się w rytm ustalonego taktu przez nas ja jedną ręką musiałam trzymać moją koronę ponieważ Verdas tak mną wywijał że bałam się że zaraz mi spanie i zniszczy się .
-Księżniczko idz się teraz ubrać .Masz godzinę-przytuliłam się do niego
-Kocham cię
-Ja ciebie też -podał mi sukienkę i poklepał po tyłeczku abym ruszyła się -Pamiętaj godzina. -nie odpowiedziałam tylko od razu skierowałam się do łazienki .Postanowiłam że wezmę prysznic aby trochę się ochłodzić i trochę obmyć pot.Zdjęłam rzecz którą miałam we włosach a następnie weszłam pod prysznic i puściłam zimną wodę .Wzdrygnęłam się i zmieniłam na trochę cieplejszą. Zamiast wziąć płyn do kąpieli nałożyłam na swoje nagie ciało balsam pod prysznic o zapachu maliny. Po nałożeniu na siebie tego spłukałam pianę która powstała a następnie owinęłam się puchowym ręcznikiem. W takiej wersji stanęłam przed lustrem i uśmiechnęłam się do swojego odbicia. Następnie wzięłam szczotkę i rozczesałam włosy które później lokowałam lokówką.Ubrałam na siebie bieliznę i tak wyszłam do naszej sypialni .Usiadłam  na krześle przed stołem na którym miałam rzeczy do makijażu oraz biżuterię i najpierw zajęłam się moją buzią.Pomalowałam oczy tuszem do rzęs oraz pomalowałam oczy dosyć wyzywająco. Na policzki nałożyłam puder .A na usta błyszczyk. Paznokcie zostawiłam tak jak były. Znów wróciłam do pomieszczenia gdzie była sukienka i razem z nią udałam się do sypialni. Założyłam suknie na siebie i udałam się na wybranie odpowiednich butów. Na samym końcu założyłam na siebie koronę i wybrałam odpowiednią biżuterię. Usłyszałam że Leon chyba ogląda TV .Zaśmiałam się .Dziwne że facetom wystarczy 10 minut i już są gotowi a nam kobietą godzina w pośpiechu .Pociągnęłam za klamkę i udałam się do dużego pokoju gdzie znajdował się on .Kiedy usłyszał stukot moich obcasów .Wyłączył swoją rozrywkę i wziął do ręki bukiet róż . Kiedy mnie zobaczył oczy mu się zaświeciły. On też wyglądał bosko. Garnitur. Włosy postawione na żelu i te bombowe perfumy które powalały mnie na ziemię .
-Piękności to dla ciebie -podał mi bukiet róż a ja zarumieniłam się. Powąchałam kwiaty i po chwili rzuciłam je na kanapę i wpiłam się w usta Leona. Był zaskoczony i chyba przez minute nie odwzajemnił ale później wszystko działo się szybko. Chłopak wziął mnie na ręce cały czas ssąc moje usta.Myślałam że kierujemy się do sypialni a tutaj zmiana kierunku do karoty ? Kolejna niespodzianka dzisiaj .-O to ta królewna która ma dziś urodziny -powiedział do kierującego naszym pojazdem .Ten pokiwał głową twierdząco a Leon ułożył mnie na siedzeniu i zasiadł obok mnie oraz objął ramieniem.Ruszyliśmy.

C.D.N.
Nooo i dalsza część imprezy nastąpi w rozdziale 20 :)
Proszę was nie nominujcie mnie do LBA bo ja nie mam na to czasu :/
Znowu tak długo czekaliście :( za co Przepraszam bardzo mocno.
Postaram się chociaż pewnie mi się nie uda dodawać je szybciej
Tak więc dziękuje za komentarze i zapraszam do komentowania :)
Ps. Zmieniłam nazwę ale to cały czas ja ;)