28 lutego 2015

Co do rozdziału...

Hey ^^ Chcę was poinformować że nie dam rady napisać rozdziału :<  Złapałam jakiegoś wirusa i mnie rozłożyło :c Obecnie siedzę z gorączkom ale co tam? xD Jak lepiej się poczuję to spróbuję napisać rozdział ;)

Buziaki :*
Blair <33

21 lutego 2015

Rozdział 25 - "Co? Ale dlaczego?!"

Fran
Właśnie jadę do mojego Leona domu, żeby zabrać swoje rzeczy. Trochę boje się o Vilu ale wątpię że ten kretyn ją znajdzie. A przynajmniej nie tak szybko. Pogrążona w swoich myślach nawet nie wiem kiedy dojechałam. Wysiadłam z samochodu i powędrowałam do drzwi. Lekko zapukałam a po chwili otworzył mi mój przyjaciel.
-Francesca? Dlaczego nie wróciłaś na noc? Martwiłem się.-zaczął mówić osiem rzeczy na raz.
-Może najpierw mnie wpuść to ci to wytłumaczę?-zapytałam.
-Jasne chodź.-powiedział i wpuścił mnie do domu. Zdjęłam kurtkę i buty a następnie usiadłam na kanapie obok szatyna.
-No więc może zaczne od tego że przyjechałam po to żeby zabrać swoje rzeczy bo się wyprowadzam...
-Co? Ale dlaczego?!-przerwał mi.
-Bo uważam że już sobie poradzisz bo minął czas twego załamania a tak po za tym to mam inny powód ale nie mogę ci powiedzieć jaki.-dokończyłam.
-Dlaczego nie możesz coś się stało?
-Nie nic ważnego, naprawdę nie mogę ci powiedzieć.
-Francesco Cauviglia, masz mi w tej chwili powiedzieć dlaczego się wyprowadzasz albo cię stąd nie  wypuszczę!-powiedział stanowczym tonem.
-Zamieszkam z Violettą...-powiedziałam i poszłam na górę żeby uniknąć dalszej rozmowy z szatynem.

2 godziny później

Schodzę z moimi torbami na dół starając się nie patrzeć na Leona. Kładę torby na podłogę i zakładam buty oraz kurtkę po czym korzystam z okazji że szatyn mnie nie widzi i wychodzę. Wkładam torby do bagażnika, siadam za kierownicą i ruszam do domu. Po 10 minutach jestem na miejscu. Wysiadam z samochodu zabieram bagaże i kieruje się do domu. Otwieram drzwi kluczem, rozbieram ze zbędnych ubrać, zostawiam torby w pokoju po czym idę do Violetty. Wchodzę do pokoju, widzę ją całą roztrzęsioną, siedzącą na łóżku, trzymającą w drżących dłoniach telefon. Siedziała tak dłuższą chwile zapatrzona w ekran po czym spojrzała na mnie i powiedziała:
-On tak szybko nie odpuści...-pokazała mi SMS'a którego nadawcą był Larry, a jego treść brzmiała:
"Tym razem mi uciekłaś suko, ale zapamiętaj sobie że to jeszcze nie koniec. W końcu cię dopadnę szmato, a wtedy nawet twój Leoś i kochana Francesca ci nie pomogą! Znajdę cię i zniszczę!!!" Zamurowało mnie po przeczytaniu tego i zrozumiałam że to nie koniec, teraz dopiero wszystko się zaczyna...

Leon

Mam kompletny mętlik w głowie po tym co powiedziała mi Fran. Będzie mieszkać z Violettą. Ale co to znaczy? Viola rozstała się z Larrym? Sam nie wiem, ale się dowiem. Muszę za wszelką cęnę wiedzieć czy Viola i nasze dziecko są bezpieczni. Nie ufam temu Larry'emu, jest strasznie dziwny...

Larry

I ona niby myślała że mi ucieknie?! Nie ma takiej opcji! Nie pozwolę jej ode mnie uciec, znajdę ją i wykończę. Wkurwiła mnie więc poszedłem się zrelaksować. Właśnie pierdole się z jakąś laską, nawet nie znam jej imienia, ale w sumie mało mnie to obchodzi. Jutro zacznę szukać tej szmaty, a teraz zajmę się sobą...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey :D
Łapcie rozdział :)
Krótki i dupy ale nie mam czasu :<
W sumie to piszę ten rozdział po nocy bo moja mama jest pracy xD
Tak to by go nie było bo mama by mi zabrała kompa ale macie ;p
Muszę jeszcze pisać na drugiego bloga więc nie będę się rozpisywać ;)
Dziękuję za 14 komentarzy pod ostatnim! :*
Mam nadzieję że pod tym beznadziejnym rozdzialikiem będzie ich chociaż 10 xD
No to tyle :3
Buziaki :*

Blair <33

14 lutego 2015

Rozdział 24 - "A czy to by coś zmieniło?"

Rozdział dedykowany każdemu kto skomentował poprzedni rozdział! Dziękuję za motywację! :*

Leon

-Twoje...
-Co?! Ale kiedy?!- zapytałem zszokowany.
-Dowiedziałam się w moje urodziny, te przeklęte urodziny...-wyszeptała.
-Dlaczego nic mi nie powiedziałaś?- zadałem kolejne pytanie.
-Pfy! A czy to by coś zmieniło?! Wszystko byłoby inaczej gdybym w chwili naszego zerwania powiedziała ci że jestem w ciąży?!- zakpiła ze łzami w oczach.
-Nie... To by nic nie zmieniło...-spuściłem wzrok.
-No właśnie...-odwróciła głowę a ja zobaczyłem na jej twarzy i rękach dosyć duże siniaki.
-Wiesz co ta rozmowa nie ma dalej sensu...-dopowiedziała i odeszła zanim zdążyłem coś powiedzieć. Byłem zszokowany, nie wiedziałem co mam robić. Owszem kochałem ją, nigdy nie przestanę jej kochać, ale boli mnie to jak mnie wtedy zdradziła. Zrobiłem dla niej tyle rzeczy a ona tak po prostu zdradziła mnie z Larry'm. Chciałbym jej wybaczyć ale nie mogę, nie potrafię, to za bardzo boli. Ale tej czekoladowe oczy, promienny uśmiech... -Nie! Verdas ogarnij się! Tęsknisz za nią ale ,musisz być silny! Nie możesz się złamać, jeszcze nie teraz...-karciła mnie moja podświadomość.
Postanowiłem wrócić do domu. Ciągle nie dawało mi spokoju to z kąt Violetta ma te siniaki. Boję się o nią bo nosi moje dziecko i zarówno jemu jak i jej może się coś stać. Z burzą myśli nawet nie wiem kiedy dotarłem do domu. Przy wejściu powitała mnie jak zawsze promienna Włoszka ale widząc mój zły humor zmieniła minę z promiennej na lekko zmartwioną.
-Ej co się stało?-zapytała.
-Spotkałem dzisiaj Violettę...-powiedziałem siadając obok niej na kanapie.
-I? Jak się to spotkanie potoczyło?-zapytała nie pewnie.
-Ona... Jest ze mną w ciąży.-powiedziałem załamany.
-Czyli już wiesz...-powiedziała zanim ugryzła się w język.
-Zaraz co?! Czyli ty wiedziałaś?!-podniosłem głos.
-T-t-tak.-wydukała.
-Kurwa Francesca i kiedy miałaś zamiar mi to powiedzieć?!
-Nie miałam takiego zamiaru... Nie mogłam... Violetta poprosiła mnie w dniu waszego rozstania żebym ci nie mówiła...-powiedziała pewna swoich słów.
-No ja pierdole! Zajebiście! Jako ojciec tego dziecka oczywiście dowiaduję się o nim ostatni!!!
-Leon zrozum ją! To moja przyjaciółka a w dniu w którym się rozstaliście załamała się! Myślisz że ona tego nie żałuje?! Po prostu wiedziała wtedy że cię skrzywdziła i nie chciała jeszcze bardziej komplikować ci życia! Poszła ci na rękę, żebyś nie musiał przejmować się tym że masz z nią dziecko i litować się! Nawet nie wiesz jakie to było dla niej trudne! Ona nawet zerwała ze mną kontakt żeby cię przypadkiem nie spotkać!-zakończyła swój długi monolog Włoszka a do mnie dotarło ile Violetta musiała wycierpieć.Zostawiłem ją już drugi raz! Nie potrafię jej wybaczyć ale rozumiem dlaczego ukrywała prze de mną ciąże.
-No i co? Dotarło do ciebie to że nie tylko ty jesteś pokrzywdzony? Przemyśl to dokładnie a ja wychodzę.-powiedziała i wyszła. Opadłem bezsilnie na kanapę z której przed chwilą wstałem i pogrążony w swoich myślach analizowałem to co powiedziała mi Francesca...

Violetta

Po tej ciężkiej rozmowie wróciłam do domu, gdzie zastałam Larry'ego. Był wściekły. Weszłam przestraszona do salonu nie patrząc na niego. Bałam się że znów mnie uderzy.
-Możesz mi powiedzieć kto ci pozwolił wyjść z domu?!-warknął.
-Poszłam tylko na spacer...-wyszeptałam.
-Tak? Z Leosiem?!- krzyknął i uderzył mnie w twarz.
-J-j-a t-t-tylko g-g-o s-s-spotkałam i-i-i p-p-p-potem on się -d-d-d-dowiedział o-o-o c-c-c-ciąży-wydukałam przez łzy.
-Po co mu powiedziałaś?!-krzyknął i znów mnie uderzył.
Nie byłam już w stanie nic powiedzieć.Larry złapał mnie mocno za rękę i podniósł głowę żebym spojrzała mu w oczy.
-Po co ja w ogóle z tobą jestem?! Ani się z tobą ruchać,a ni nic! Bo w ciąży jesteś! Wiesz co w dupie mam to twoje dziecko z Leosiem! Dzisiaj sex masz gwarantowany!-krzyknął, rzucił mnie na podłogę i wyszedł. Doczołgałam się do konta, ukryłam twarz w dłonie i zalałam się łzami...

Francesca

Idąc do domu w którym mieszka Violetta analizowałam wszystko co chciałam jej powiedzieć. Gdy dotarłam zobaczyłam wkurzonego Larry'ego wychodzącego z domu. Schowałam się za drzewem i dopiero gdy odjechał samochodem ruszyłam do drzwi. Zapukałam raz, drugi, usłyszałam stłumiony płacz, nikt nie otwierał. Weszłam powoli do domu i skierowałam się do salonu. Przeraziłam się. Siedziała tam na podłodze cała zapłakana i roztrzęsiona Violetta! Podeszłam do niej od razu i ją przytuliłam. Ona wtuliła się we mnie i rozpłakała na maxa. Po jakiś 30 minutach mogłam normalnie z nią porozmawiać.
-Violu powiedz co się stało? I z kąt te wszystkie siniaki?-zapytałam zmartwiona.
-Wczoraj gdy Larry był w pracy oglądałam zdjęcia moje i Leona. Potem przyszedł Larry i gdy poszłam do toalety to on zobaczył to pudełko i te zdjęcia. Zaczął na mnie krzyczeć i potem mnie bić. A dzisiaj gdy przyszłam do domu nie wiem z kąt wiedział że spotkałam Leona i też na mnie krzyczał i mnie bił i do tego powiedział że mnie zgwałci a ja boję się o dziecko!- znowu się rozpłakała... Nie mogłam w to uwierzyć. Larry tak bardzo się zmienił. Musiałam pomóc Violettcie nie mogłam tak jej zostawić. Nagle przypomniałam sobie i moim mieszkaniu. Postanowiłam wyprowadzić się odleona i zabrać Violę do siebie. Nie mogłam tak jej zostawić. Wyglądała strasznie: była cała czerwona, posiniaczona a dawną radość w jej oczach zastąpiły strach i ból. Po dwóch godzinach pakowania itp. byłyśmy już na miejscu. Teraz Violi i jej dziecku nic już nie grozi (od autorki: ta napewno xD).

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hey :3
Macie rozdział ;D
Miałam wenę i napisałam :3
On jest taki nudny i denny no ale niedługo możliwa Leonetta!
Co do Leonetty mam pytanko ;>
Wolicie ją w 25 czy 26 rozdziale?
Bo ja nwm xD
Mam pomysł jak ich połączyć ale to się wiąże z utratą dziecka :3
Taaak ja zua ;p
Ale chodzi o to że jak ona teraz urodzi to będzie koniec historii.
A ja chcę jeszcze trochę poprowadzić tą historię.
Więc nwm to już jak chcecie :3
No to tyle ja się nie rozpisuję ;)
Buziaki :*****

Blair <33

9 lutego 2015

Rozdział 23 - "Twoje"

(Ps. Zmieniam trochę i jeśli pamiętacie akcję z Larrym na urodzinach Violi kiedy się rozstali to będzie tak że ona nie odwzajemniła pocałunku. Miłego czytania!)

Miesiąc później
Violetta

 Z Larrym zamieszkaliśmy razem. Siedzę właśnie w domu na kanapie. Sama… Zresztą jak zwykle. Larry ciągle jest w pracy więc praktycznie Worgule się nie widujemy. Podchodzę do mojej „tajnej szuflady” i wyciągam średniej wielkości pudełko. Siadam z powrotem na kanapie i je otwieram. Uśmiecham się już na widok pierwszego zdjęcia. Jest to pudełko ze zdjęciami moimi i Leona. Chowam je przed Larrym żebym nie był zły… Przytulam zdjęcie do piersi, zamykam oczy i wyobrażam sobie jak wyglądałoby moje życie z Leonem…

Siedzimy na ławce z przyjaciółmi popijając lemoniadę. Nasze dzieci bawią się wspólnie. Uśmiechamy się do siebie patrząc sobie w oczy z miłością. I nagle wszystko pryska, cały czar znika…

Po moich policzkach popłynęły łzy. Położyłam ręce na brzuchu i zaczęłam go gładzić.
-Dlaczego?- wyszeptałam.  Pocałowałam zdjęcie i schowałam je z powrotem do pudełka. Najgorsze było dla mnie to że on nie wiedział o tym dziecku. Kocham Larry’ego ale nie tak bardzo jak kochałam a może dalej kocham Leona. Jestem z Larrym dlatego że Leon mnie zostawił i nie chciałam być sama podczas ciąży? Sama już nie wiem… To dla mnie trudne. Ciekawe co teraz robi Leon i czy też za mną tęskni. Nie uważam Larry’ego  za odpowiedniego ojca dla mojego dziecka co powtarzam dosyć często. On ciągle pracuje i nie ma czasu nawet dla siebie. Nie wiem co mam zrobić ja gubię się już nawet we własnych myślach. Usłyszałam otwieranie drzwi. Po chwili ujrzałam mojego chłopaka.
-Cześć skarbie.-pocałował mnie w policzek.
-Cześć kotku.- odwzajemniłam gest.
-Płakałaś?- zapytał.
-Tak bo….. oglądałam wzruszający film.-skłamałam.
-Aha…
Poszłam do toalety. Gdy  wróciłam do salonu zobaczyłam że Larry trzyma moje pudełko i ogląda jego zawartość. Zamarłam.
-Co to jest?!-ryknął. Nie odpowiedziałam.
-Zadałem ci pytanie!!!- krzyknął.
-Ttttoo yyymmm no tenn bbbbbo wiesz  to są mm moje nnno te ymmmm ppppamiątttkiii…-wyjąkałam.
-Pamiątki tak? Czyli zdjęcia z Leonkiem?!- krzyknął.
-Ddddla mmmmnie tto ppppppamiątki.- wyszeptałam drżącym głosem. Spojrzał na mnie drwiącym wzrokiem pełnym wściekłości i przyłożył mi w twarz tak że upadłam na podłogę po czym pudełko do kominka i poszedł na górę. Byłam roztrzęsiona, nigdy nie widziałam go takiego. Bałam się własnego chłopaka. Poszłam na drżących nogach do łazienki i spojrzałam na siny policzek. Bolało jak cholera. Rozpłakałam się, a wtedy on wparował do łazienki i uderzył mnie tym razem w drugi policzek a potem złapał z całej siły za bok i mocno ścisnął.
-Jeśli nie przestaniesz płakać to dostaniesz jeszcze mocniej!!!- ryknął. Złapał Mie z całej siły za rękę i rzucił na kanapę.
-Dzisiaj śpisz tutaj i żebym nie słyszał żadnego płaczu!- krzyknął i wyszedł z salonu. Schowałam twarz w dłonie i starałam się nie wydawać z siebie żadnych dźwięków. Wszystko mnie bolało, a bok najbardziej, boję się że coś może stać się dziecku. Zmęczona bólem zasnęłam.

Rano

Obudziłam się cała obolała. Poszłam do łazienki i spojrzałam w lustro. Wyglądałam strasznie: miałam opuchnięte oczy, rozmazany makijaż, sine siniaki na policzkach, rękach i boku. Postanowiłam doprowadzić się do w miarę normalnego stanu. Wzięłam prysznic, umalowałam się, uczesałam włosy i w szlafroku poszłam na górę. Weszłam na drżących nogach do sypialni, na szczęście już go nie było. Ubrałam bieliznę, kiedyś jeszcze zwiewną sukienkę i dżinsowe bolerko z rękawem ¾. Niestety było widać moje siniaki na rękach. Zgarnęłam okulary przeciw słoneczne i spakowałam do torebki telefon, klucze i chusteczki.  Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi na klucz i udałam się do miejsca w którym chciałam się znaleźć już dawno… Doszłam po jakiś 15 minutach. Rozejrzałam się dookoła i usiadłam na ławce. Nic się nie zmieniło. Spojrzałam na oparcie ławki i zobaczyłam pewien napis. Uśmiechnęłam się i przejechałam ręką po serduszku wyrytym w drewnie. Wyrzeźbiliśmy to z Leonem bardzo dawno. Mianowicie było to serduszko w którym pisało V+L Forever. Gdziekolwiek spoglądałam widziałam mnie, Leona i nasze wspólnie przeżyte chwile. Pierwszy pocałunek, pierwsza randka, piknik pod gwiazdami, moje urodziny kiedy śpiewał dla mnie piosenkę. Od razu posmutniałam bo wiedziałam że to już nigdy nie wróci. Spoglądałam w morze a z moich oczu znów popłynęły łzy. Tak bardzo chciałabym cofnąć czas… Poczułam jakąś rękę na ramieniu, odwróciłam się i ujrzałam… Leona?!
-Leon.-wyszeptałam.
-Violetta.-zrobił to samo.
-Co tutaj robisz.- zapytałam gdy usiadł obok mnie na ławce.
-To co ty… Przychodzę tu często żeby pomyśleć…- spojrzał na mnie.- Wow jesteś w ciąży?!
-Tak to piąty miesiąc…- szepnęłam.
-Larry musi być wniebowzięty.-powiedział cierpko.
-To nie jest dziecko Larry’ego. -powiedziałam ledwo słyszalnie.
-Więc kogo.- zapytał zdziwiony. Spojrzałam na niego ze łzami w oczach.
-Twoje…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej ;)
Tak prezentuje się rozdział 23 :D
W sumie to piszę go będąc chorą, z karą na kompa ale co tam xD
Jestem z niego zadowolona =3
Po długich namysłach postanowiłam na taki ciąg wydarzeń ;D
Zrobiłam z Larry’ego takiego brutala a z Fiolki pokrzywdzoną xD
Za to Leona zatkało xDDD
Mam nadzieję że podoba wam się pierwszy rozdział mojego autorstwa J
Czekam na wasze opinie ;)
Co do rozdziałów to będą dodawane w weekendy tylko ten macie w poniedziałek bo chciałam go napisać żeby był ;p
No to tyle :*
Bayo ;****

Blair <33

7 lutego 2015

Powitanko!!!

Hej! Z tej strony nowa właścicielka bloga!!! Jestem prze szczęśliwa że mogę się nim 'opiekować'? No coś w tym stylu xD Ogólnie to mam na imię Zuza ale podpisywać będę się Blair <33 Myślę że będę kontynuować historię zaczętą przez moją poprzedniczkę ;) Rozdział pojawi się niedługo i mam nadzieję że wam się spodoba :* Zapraszam też na mojego drugiego bloga: http://pierwszespojrzenie-leonetta.blogspot.com   i bloga mojego i Natalii Verdas:  http://solotienesqueustedmeama.blogspot.com   No to tyle :* Pozdrawiam wszystkich :**********

Blair <33